Składniki na 12 ( mi wyszło 16 sporych ) sztuk:
75g masła
250g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki cynamonu
50g wiórków kokosowych i jeszcze trochę do dekoracji
2 jaja
100g cukru
150g jogurtu naturalnego
2 banany
cukier puder do posypania
Jak ktoś ma piekarnik z prawdziwego zdarzenia to rozgrzewa go do 190 stopni Celsjusza. Kombiwary przypominające ufo zostawiamy na razie w spokoju. Foremki na muffiny natłuszczamy masłem, albo nie. Silikonowe na razie zostawiamy w spokoju, jak ktoś ma inne niech poczyta w instrukcji. Jak już się pocieszymy, że tyle roboty nam odpadło topimy masło na małym ogniu i odstawiamy do przestudzenia. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, sodą oczyszczoną, cynamonem, wiórkami kokosowymi. W osobnym naczyniu rozmącamy (?) jajka, dodajemy masło i mieszamy energicznie, żeby nam się nie zrobiły kluski z masła jak mi. Dodajemy cukier, jogurt i dokładnie mieszamy. Banany obrać, pociachać, rozgnieść widelcem i dodać do płynnych składników. Do nich dodajemy suche i mieszamy łyżką od niechcenia. Powstałą masę przekładamy do foremek i posypujemy wiórkami kokosowymi. Muffiny piekłam 21 minut w temperaturze 175 stopni Celsjusza. Książka każe wypieki zostawić jeszcze 5 minut w formie. Przed podaniem posypać cukrem pudrem. Dla efektu.
W pieczeniu muffin chodzi o to, żeby w jednym naczyniu zmieszać suche składniki, w drugim mokre, a potem połączyć je aby-aby krótko mieszając łyżką. "Pamiętać należy tylko o jednym: ciasta nie wolno zbyt energicznie mieszać, a już w ogóle ubijać robotem czy mikserem, i natychmiast trzeba je upiec. W przeciwnym razie muffiny będą suche i twarde." No nic trudnego.