tag:blogger.com,1999:blog-59953415903320813892024-03-13T18:04:40.118+01:00dzielnikLenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.comBlogger44125tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-77488194799450399862013-06-01T19:29:00.001+02:002013-06-01T19:29:13.875+02:00Tort bez jajek, mleka itp. z owocami sezonowymi<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-MRPHN1j0XW4/Uaot5Q63w-I/AAAAAAAAAWI/fLjzIh4jPoc/s1600/DSC00547.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://3.bp.blogspot.com/-MRPHN1j0XW4/Uaot5Q63w-I/AAAAAAAAAWI/fLjzIh4jPoc/s400/DSC00547.JPG" width="300" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
Przepis <a href="http://matkaweganka.blogspot.com/2012/01/weganski-tort-z-owocami-i-bita-smietana.html" target="_blank">tu.</a> Mleko kokosowe nie ubiło mi się jak trzeba, ale i tak było pycha. Jakby ktoś wyczaił mleko firmy Kier w Jastrzębiu, to ja poproszę serdecznie o info.Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-25932959396136821212013-06-01T18:18:00.002+02:002013-06-01T18:18:55.544+02:00Placuszki z kwiatów białego bzu w cieście naleśnikowym.Czym OWN bogaty...<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-lZrFXSN6xUE/Uaodq6KmaMI/AAAAAAAAAVM/fT4XnE1A_IM/s1600/Zdj%C4%99cie1892.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://2.bp.blogspot.com/-lZrFXSN6xUE/Uaodq6KmaMI/AAAAAAAAAVM/fT4XnE1A_IM/s320/Zdj%C4%99cie1892.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
... tym ja rada.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-yKNA8TynZ34/Uaoef_5zkdI/AAAAAAAAAVY/UA4CNEnbbB4/s1600/Zdj%C4%99cie1899.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-yKNA8TynZ34/Uaoef_5zkdI/AAAAAAAAAVY/UA4CNEnbbB4/s320/Zdj%C4%99cie1899.jpg" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-6Dv5_kv-98U/UaoervNNhlI/AAAAAAAAAVg/squws-oTfpQ/s1600/Zdj%C4%99cie1908.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://3.bp.blogspot.com/-6Dv5_kv-98U/UaoervNNhlI/AAAAAAAAAVg/squws-oTfpQ/s320/Zdj%C4%99cie1908.jpg" width="320" /></a></div>
<br />Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-73563638652490262302013-01-16T20:26:00.001+01:002013-01-16T20:26:13.605+01:00Przepraszam czerwoną fasolę<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-Q5cYeKMpMlI/UPb6YlZLp2I/AAAAAAAAAUc/JyRXh3BNJa0/s1600/Zdj%C4%99cie1473.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-Q5cYeKMpMlI/UPb6YlZLp2I/AAAAAAAAAUc/JyRXh3BNJa0/s320/Zdj%C4%99cie1473.jpg" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poza błyskawiczną sałatką z porem, kukurydzą i innymi takimi, która jest specjalnością Taty, nie jadłam jej w ogóle. Nie przemawiała do mnie. A teraz... Może trzeba ze swoim układem pokarmowym do CZERWONEJ FASOLI dorosnąć?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdzieś w międzyczasie wariacji z fasolą powstała ta pasta, której używam najchętniej do makaronu, ale do naleśnika i na pieczywo też się świetnie sprawdza. Porcje składników proszę traktować orientacyjnie, bo nie mam głowy do spamiętania ile czego. Jak się kiedyś skupię, to zapiszę sobie i Wam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki:</div>
<div style="text-align: justify;">
szklanka suchej fasoli, albo dwie puszki</div>
<div style="text-align: justify;">
cebula</div>
<div style="text-align: justify;">
dwa,trzy ząbki czosnku</div>
<div style="text-align: justify;">
trzy łyżki koncentratu pomidorowego</div>
<div style="text-align: justify;">
łyżeczka majeranku</div>
<div style="text-align: justify;">
łyżeczka lubczyku</div>
<div style="text-align: justify;">
olej rzepakowy</div>
<div style="text-align: justify;">
pół szklanki wody</div>
<div style="text-align: justify;">
sól i pieprz do smaku</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Suchą fasolę moczę ok. 10 godzin, wylewam wodę, w której się moczyła, wrzucam do świeżej i gotuję ok. godziny, aż będzie miękka. Zbieram szumowiny. Podobno strączkowych podczas gotowania nie powinno się solić, bo nie zmiękną. Nie wiem, ja jestem z tych co o posoleniu makaronu czy ziemniaków przypominają sobie przy odcedzaniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Cebulę kroimy w paski, czyli piórka ( Masterszef), i wrzucamy na rozgrzany olej. Czosnek zgniatamy nożem i dalej zajmujemy się cebulą. Koniecznie pozwalamy się jej trochę przypalić. Jak już się przypali dostatecznie na koniec wrzucamy rozgnieciony czosnek. Tylko na chwilę, bo jego z kolei przypalić nam nie wolno. Czosnek warto rozgnieść nawet przed obraniem cebuli, żeby zdążył nabrać maksymalnie dużo wartości odżywczych. Cośtam się z nim dzieje, nie wiem, zapytajcie mądrzejszej osoby :) </div>
<div style="text-align: justify;">
Zawartość patelni wrzucamy do fasoli. Na to ciepiemy koncentrat pomidorowy, pół szklanki wody, lubczyk, majeranek, sól , pieprz i dwie łyżki oleju. Jeśli nie umiemy żyć bez swojego blendera, poczekajmy aż całość lekko ostygnie, inaczej ostrza będą się szybciej tępić (Kuchenne rewolucje). </div>
<div style="text-align: justify;">
Miksuję aż się wszystko mniej więcej ujednolici, mieszam z makaronem i dodaję jeszcze ze cztery łyżki oleju. Dobre.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-3VBXx_H1mXc/UPb6uIVgPdI/AAAAAAAAAUk/B8QFUdsYFe4/s1600/Zdj%C4%99cie1479.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://4.bp.blogspot.com/-3VBXx_H1mXc/UPb6uIVgPdI/AAAAAAAAAUk/B8QFUdsYFe4/s320/Zdj%C4%99cie1479.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-86527139372578796852012-11-20T16:56:00.000+01:002012-11-21T10:26:23.294+01:00W puszce na półce tuż nad ziemią<div style="text-align: justify;">
Od jakiegoś czasu eksploruję Leklerk i oprócz tego, że momentami doprowadza mnie do szewskiej pasji, można znaleźć tam różne ciekawe rzeczy. Znalazłam płatki gryczane, którymi się swego czasu objadałam a w tej części Polski nie umiałam znaleźć. Traktuję je jak płatki owsiane: gotuję chwilę w mleku by zmiękły, dodaje szczyptę soli i już. Pyszne, pożywne, rozgrzewające na śniadanie. Może być z mlekiem sojowym, nawet waniliowym. Ale płatki gryczane to nic. Pikuś. </div>
<div style="text-align: justify;">
W dziale zapuszkowanych warzyw znalazłam coś absolutnie nowego. Owoce palmy dżemowej na etykiecie wyglądają zupełnie jak przytyte szparagi albo wyblakły por. Z otwarciem puszki czekam na dowiezienie ich do domu. Jak się do nich dobiorę, dam znać jak smakują. Puszka 400 g kosztuje 6,29 zł.</div>
<div style="text-align: justify;">
Druga zdobycz to Skorzonera. Pierwszy raz miałam z nią styczność w sklepie ogrodniczym. Kupiłam paczkę nasion na wiosnę z kilku powodów a niemałą rolę odegrało to, że na drugie imię Skorzonera miała "Wężymord Czarny Korzeń". Przeliczyłam się jednak ze zdolnościami balkonu który, okazało się, nie poszerza się stale jak Wszechświat. Nie wsiałam więc wężymorda, ale został w moim sercu i szufladzie czekając na lepsze czasy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Tymczasem znajduję go w puszcze na półce tuż nad ziemią. Na etykiecie znowu wygląda jak wyżej wspomniany owoc palmy dżemowej co, nie powiem, jest trochę niepokojące. Dowiozę do domu to rozpakuję. Puszka 400 g kosztuje 4,49 zł. </div>
<div style="text-align: justify;">
Prosto z zakupowego frontu dla Was</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawska Lena.</div>
Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-59236972628298829852012-10-15T16:03:00.000+02:002012-10-15T16:03:55.391+02:00Czasem czytam<div style="text-align: justify;">
Kończę czytać <a href="http://www.empik.com/nowoczesne-zasady-odzywiania-campbell-t-colin-campbell-ii-thomas-m,p1044915945,ksiazka-p" target="_blank">"Nowoczesne zasady odżywiania"</a>. Polecam zwłaszcza tym, którzy mają w rodzinie przypadki nowotworowe i boją się o siebie i najbliższych. Polecam cukrzykom 1 i 2 typu, no i w ogóle w zasadzie wszystkim.</div>
Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-45220319137928024632012-10-15T14:56:00.000+02:002012-10-15T14:56:11.070+02:00Kanie W warzywniaku na szóstce można dostać kanie i jeszcze inne grzyby, których nie zdążyłam zidentyfikować. Cena to 30 zł za kilogram, ale są bardzo lekkie. Za sześć kapeluszy średniej wielkości zapłaciłam 5 zł. Polecam spragnionym jesiennych, leśnych smaków.Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-45191820194172453342012-10-03T15:55:00.000+02:002012-10-03T15:55:49.429+02:00Post zawiera lokowanie produktuÓsmego października w lidlu pojawią się różne ładne książki kucharskie w tym jedna taka z przepisami na muffiny, o której wcześniej wspominałam. W twardej oprawie, z ładnymi obrazkami i w ogóle, za 12.99 PLN.Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-72058960614604825452012-09-11T01:00:00.002+02:002012-09-12T15:24:41.174+02:00Zupa niespodzianka<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-iOWqnpbQVYw/UE5oK3-rlnI/AAAAAAAAATg/yxGMHtbepTw/s1600/tosamo.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="http://2.bp.blogspot.com/-iOWqnpbQVYw/UE5oK3-rlnI/AAAAAAAAATg/yxGMHtbepTw/s400/tosamo.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miesiąc stała na stoliku i robiła za ozdobę aż w końcu podjęłam wyzwanie. Pierwsze spotkania z dynią były smaczne, ale bez fajerwerków. Od tamtego czasu nauczyłam się, że jak dynia to hokkaido. Z kształtu jest trochę bardziej jak cebula, bardziej pomarańczowa i przede wszystkim ma w sobie więcej smaku niż "normalna" dynia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Padło na zupę. Proporcje "na oko".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki:</div>
<div style="text-align: justify;">
mała dynia hokkaido (one są raczej mniejsze, moja ważyła ok. półtora kilo)</div>
<div style="text-align: justify;">
cebula</div>
<div style="text-align: justify;">
gruszka</div>
<div style="text-align: justify;">
ok. 4 cm kłącza imbiru</div>
<div style="text-align: justify;">
syrop z babcinych gruszek</div>
<div style="text-align: justify;">
maliny</div>
<div style="text-align: justify;">
sól</div>
<div style="text-align: justify;">
pieprz</div>
<div style="text-align: justify;">
chili</div>
<div style="text-align: justify;">
ziarna słonecznika</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dynię pokroiłam na cztery mniejsze kawałki, około dwa razy więcej miałam wizji obciętych palców. Z cząstek wydrążyłam nasiona i nitkowate części. Po opłukaniu te pierwsze można rozłożyć na papierze, albo talerzu do obeschnięcia a potem sprawdzać siłę swoich paznokci w czasie długich jesiennych wieczorów. Dynię piekłam ok. 30 minut w temperaturze ok. 180 stopni. Po ostudzeniu okazało się, że zupełnie zmieniła swoje oblicze, stała się bardzo miękka i słodka w smaku a skórka odchodziła bez problemu. Udusiłam cebulę na szklisto, ale myślę, że można nawet dać jej się trochę zezłocić. Do niej wrzuciłam pokrojoną gruszkę, dynię, wyciśnięty przez praskę imbir i około centymetr wysuszonej chili, zalałam trochę wodą i syropem, i dusiłam dalej. Jak już zgłodniałam na tyle, że czekać mi się nie chciało, zestawiłam garnek z gazu do ostygnięcia. Potem całość zmiksowałam. Na talerzu podałam z uprażonymi z solą pestkami słonecznika i kleksem śmietany. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ale najlepsze było potem. Następnego dnia oglądałam Masterszefa ( jak jest żurek po francusku?bonżur) i myślę, dobra - eksperymentujemy. Wyciągnęłam zimną zupę z lodówki i ciepnęłam malinami. W poprzedniej wersji czegoś mi brakowało, ta była skończona. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-RtcK6EJcymI/UE5wNZ8Ds2I/AAAAAAAAAT0/X1jYnu3cQ24/s1600/zupadyniowa3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-RtcK6EJcymI/UE5wNZ8Ds2I/AAAAAAAAAT0/X1jYnu3cQ24/s320/zupadyniowa3.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Poezja.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-8699268144525332802012-09-10T16:32:00.001+02:002012-09-12T15:25:22.838+02:00Proste pesto postne<div style="text-align: justify;">
<i>Pestare </i>ponoć<i> </i>znaczy tyle co "ucierać w moździerzu". Zachęcam do ucierania/miksowania tego co Wam wpadnie w ręce bo pesto to nie tylko bazyliowe alla genovese.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jak cynamon przywodzi na myśl szarlotkę, tak zapach natki pietruszki wyzwala w niektórych żądze, które zaspokoić może tylko rosół. Dziś proponuję pietruszkę nie jako wisienkę na torcie, ale w roli głównej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis dedykuję szczególnie tym, którzy posiadają swój własny ogródek i podczas niedalekich wykopków nie będą mieli pomysłu co zrobić z dużą ilością natki pietruszki. Bo do sporządzenia pesto na dwie porcje potrzeba jej naprawdę sporo. Z wiechci, która stała w wazonie i czekała na swój dzień, po zmiksowaniu zrobiła się skromna papka. Pesto robiłam na oko i na oko podaję składniki, z których je zrobiłam. Zachęcam do modyfikacji przeróżnych. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki:</div>
<div style="text-align: justify;">
duża wiecheć natki pietruszki </div>
<div style="text-align: justify;">
ziarna słonecznika</div>
<div style="text-align: justify;">
twardy ser owczy (Pecorino Romano- thx tydzień włoski w lidlu :) )</div>
<div style="text-align: justify;">
oliwa z oliwek</div>
<div style="text-align: justify;">
olej lniany</div>
<div style="text-align: justify;">
sól</div>
<div style="text-align: justify;">
pieprz </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z przyzwyczajenia oderwałam listki od łodyżek, ale tak sobie myślę, że na dobrą sprawę można by zmiksować całość. Opłukałam natkę i wrzuciłam do wysokiego dzbanka. Uprażyłam garstkę słonecznika na suchej patelni, aż zaczął ładnie pachnieć i dorzuciłam do natki. Wlałam ok. łyżki oliwy z oliwek i kapkę oleju lnianego. Całość zmiksowałam, co wymagało trochę cierpliwości. Potem okazało się, że dobrze jest dodać trochę wody, którą wzięłam z gotującego się makaronu, ok. 1/3 szklanki. Może taka woda dodana wcześniej ułatwiłaby miksowanie. Posoliłam, popieprzyłam i starłam trochę sera do samego sosu, a potem też posypałam nim makaron talerzu. Nie eksperymentowałam z dodatkami, bo chciałam żeby pietruszka była smakiem dominującym, ale następnym razem na pewno spróbuję z czosnkiem, orzechami włoskimi, jogurtem. Całość miała delikatny, lekko gorzki i orzechowy smak. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-7vAaNxTmJHk/UE330swYAAI/AAAAAAAAATM/n9HCAvqxUCo/s1600/pesto.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="http://1.bp.blogspot.com/-7vAaNxTmJHk/UE330swYAAI/AAAAAAAAATM/n9HCAvqxUCo/s640/pesto.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z nadmiarem pietruszki można sobie poradzić też susząc ją, albo posiekaną i lekko posoloną mrożąc w słoiczkach. </div>
<div style="text-align: justify;">
PS. Pesto bazyliowe warto jednak utrzeć w moździerzu albo przynajmniej miksować na raty, bo rozgrzana bazylia robi się gorzka. Z tego też względu takiego sosu się nie podgrzewa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-50998493525280129642012-05-19T11:00:00.000+02:002012-05-19T11:00:05.677+02:00Muffiny z rabarbarem i pozdrowieniami dla Supercioć i Superwujków<div style="text-align: justify;">
Przepis powstał z kompilacji, niedoborów i okazji.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-PUHj7EyK21o/T7dc9kylaFI/AAAAAAAAASs/7W42GPeazc8/s1600/rabarbar.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://3.bp.blogspot.com/-PUHj7EyK21o/T7dc9kylaFI/AAAAAAAAASs/7W42GPeazc8/s320/rabarbar.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki na ok. 12 sztuk</div>
<div style="text-align: justify;">
200 g mąki ( miałam tylko 60 g zwykłej pszennej, do 200 dobiłam razową mąką orkiszową)</div>
<div style="text-align: justify;">
60 g płatków owsianych</div>
<div style="text-align: justify;">
1 łyżeczka proszku do pieczenia</div>
<div style="text-align: justify;">
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej</div>
<div style="text-align: justify;">
2 jaja</div>
<div style="text-align: justify;">
180 g cukru</div>
<div style="text-align: justify;">
3 łyżeczki cukru waniliowego i/lub aromat waniliowy</div>
<div style="text-align: justify;">
150 g masła</div>
<div style="text-align: justify;">
300 g śmietany ( użyłam 200 g śmietany 16% i 100 g kefiru)</div>
<div style="text-align: justify;">
dwie średniej wielkości łodygi rabarbarowe</div>
<div style="text-align: justify;">
opcjonalnie pół łyżeczki cynamonu</div>
<div style="text-align: justify;">
cukier puder do posypania</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni Celsjusza - podają w przepisie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Do jednego naczynia przesiewamy mąkę, mieszamy z płatkami owsianymi, proszkiem do pieczenia, sodą oczyszczoną i ewentualnym cynamonem. W drugim naczyniu rozbijamy jajka, dodajemy roztopione i OSTUDZONE (żeby nam się jajecznica nie zrobiła) masło, śmietanę/kefir i cukier. Mieszamy. Do płynnych składników dodajemy suche i wrzucamy rabarbar obrany i pokrojony w drobną kostkę. Mieszamy łyżką niezbyt intensywnie, tyle tylko by całość przybrała względnie jednolity wygląd. Do foremek nakładać ostrożnie by się nie przelało jak mi. Pieczemy ok. 20-25 minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-SoeOsJqr-Yg/T7dd35k8qwI/AAAAAAAAAS0/lSE9FuWBIkg/s1600/mrabarbar1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://4.bp.blogspot.com/-SoeOsJqr-Yg/T7dd35k8qwI/AAAAAAAAAS0/lSE9FuWBIkg/s400/mrabarbar1.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sezon rabarbarowy uważam za oficjalnie rozpoczęty.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ps. Włosy rabarbara cieszą koty.</div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-51561105523828755572012-04-23T12:38:00.001+02:002012-04-23T12:38:59.990+02:00Kofty marchewkowe<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-B0D4hBBiPeU/T5Uq5it6fEI/AAAAAAAAASM/VgQP8DHw4fA/s1600/koftasos.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-B0D4hBBiPeU/T5Uq5it6fEI/AAAAAAAAASM/VgQP8DHw4fA/s320/koftasos.jpg" width="248" /></a></div>
<br />
Przepis wziął się<a href="http://dziendobry.tvn.pl/video/kuchnia-marchwiowa-smaczna-i-zdrowa,1,newest,14360.html" target="_blank"> stąd.</a><br />
<div style="text-align: justify;">
Jakiś czas temu zrobiłam kofty na wegańskie spotkanie. Ale wyszły bez szału, zbyt suche i lekko gorzkie bo zamiast mąki z ciecierzycy, której szukałam po całym mieście, użyłam mąki gryczanej. Niezastąpiony Martyn skombinował mi mąkę z Rybnika, więc zrobiłam podejście drugie do indyjskich kulek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Poprzednio były podane bez sosu i nadziewane na wykałaczki, więc formowałam niewielkie kofty. Ale większe są lepsze, w środku wilgotne i pełne smaku. Zamiast jogurtu zrobiłam <a href="http://matkaweganka.blogspot.com/2012/01/smietana-sonecznikowa-takie-buty.html#comment-form" target="_blank">śmietanę słonecznikową</a>. Imbiru użyłam mniej niż w przepisie, niecałą łyżkę startego na tarce do skórki cytrynowej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-z42uGmoR5-w/T5UrKrgjn8I/AAAAAAAAASU/QVh4Ty3lSkg/s1600/kofta.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://3.bp.blogspot.com/-z42uGmoR5-w/T5UrKrgjn8I/AAAAAAAAASU/QVh4Ty3lSkg/s320/kofta.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piękne aromaty w kuchni gratis.</div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-69524821830574572842012-04-17T13:49:00.000+02:002012-04-17T13:49:21.660+02:00Kotleciki z odzysku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-JIwWQCQib-I/T41TGXOYU0I/AAAAAAAAAR0/rJnRS2-i478/s1600/Zdj%C4%99cie0540.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="http://2.bp.blogspot.com/-JIwWQCQib-I/T41TGXOYU0I/AAAAAAAAAR0/rJnRS2-i478/s640/Zdj%C4%99cie0540.jpg" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z okazji wegańskiego tygodnia i idei niemarnowania jedzenia dzisiejszy przybliżony przepis na kotlety ziemniaczano-marchewkowe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki:</div>
<div style="text-align: justify;">
ugotowane ziemniaki</div>
<div style="text-align: justify;">
marchewka wyrzucona przez sokowirówkę</div>
<div style="text-align: justify;">
olej</div>
<div style="text-align: justify;">
oregano</div>
<div style="text-align: justify;">
sól</div>
<div style="text-align: justify;">
pieprz</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sok marchewkowy robiłam smaczny i zdrowy, a że sokowirówkę mam jaką mam, odpady wyszły dość wilgotne. Do tej pory wyrzucałam je z wyrzutami sumienia zaraz po wyciśnięciu, albo po kilku dniach ich leżakowania w lodówce, kiedy znów się okazywało, że nie mam na nie pomysłu. Po dołączeniu do akcji <a href="http://www.niemarnuje.pl/" target="_blank">NieMarnuje.pl </a> postanowiłam wziąć się za siebie i odpady marchewkowe. </div>
<div style="text-align: justify;">
Z obiadu dnia poprzedniego zostało mi kilka ziemniaków, rozgniotłam je więc z miseczką marchewkowych wiórków. W trakcie mieszania dolewałam oleju rzepakowego, w sumie ok. 1/4 szklanki. Żeby urozmaicić smak i estetykę kotletów posiekałam do nich świeże oregano, ale równie dobrze powinno się sprawdzić też suszone. Może nawet kotlety zrobiłyby się bardziej aromatyczne. Do tego trochę soli i pieprzu. Jednolita masa dobrze się kleiła i formowała w zgrabne kotleciki. Lubię smażone, więc zdecydowałam się na patelnię, ale i z piekarnika wyszłyby dobre.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-7xeWRx7-oN8/T41UmfYxbuI/AAAAAAAAAR8/El3ofSozDpE/s1600/Zdj%C4%99cie0527.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-7xeWRx7-oN8/T41UmfYxbuI/AAAAAAAAAR8/El3ofSozDpE/s400/Zdj%C4%99cie0527.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kotleciki miały sympatyczny, pomarańczowy kolor. Najlepiej smakowały z musztardą pomarańczową i keczupem barbecue, dostępnymi w lidlu. Pierwszej weganom nie polecam, bo z żółtkiem jajka, ale można pokombinować ze zwykłą musztardą i pomarańczą. Skład tej kupnej wygląda tak: 37% musztarda (woda, ziarna gorczycy, ocet spirytusowy, sól, cukier, przyprawy), cukier, woda, olej roślinny, 4% pomarańcza, żółtko w proszku, zagęstnik: guma ksantanowa, guma tara, modyfikowana skrobia, barwnik: beta-karoten, ocet spirytusowy, naturalne aromaty, regulator kwasowości: kwas cytrynowy. substancja konserwująca: sorbinian potasu, substancja żelująca: pektyna. Dla porównania skład normalnej musztardy: woda, gorczyca(18%)(biała, czarna, sarepska), ocet winny, cukier, sól, przyprawy, barwnik (kurkumina). Brzmi nieporównanie lepiej, nieprawdaż? Dlatego jak skończy się ta już kupiona, wykombinuję własną. Czego i wam życzę. </div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-16449998912000193362012-04-12T11:20:00.001+02:002012-04-12T11:20:30.948+02:00Czekolada<div style="text-align: justify;">
Dziś Dzień Czekolady.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/--L091cb1rwI/T4ab75kib9I/AAAAAAAAARM/oTqBcNrzP3k/s1600/czeko.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://1.bp.blogspot.com/--L091cb1rwI/T4ab75kib9I/AAAAAAAAARM/oTqBcNrzP3k/s200/czeko.jpg" width="200" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Zanim jednak zarekomenduję czekoladowe szaleństwo parę słów o tym, że czekolada potrafi być naprawdę gorzka. Kupując czekoladę Fair Trade nie mamy pewności, że przy jej produkcji nie wykorzystywano dzieci do pracy. Że zamiast chodzić do szkoły nie pracowały niewolniczo z ostrymi maczetami w rękach. Ale kupowanie takiej czekolady czy kakao to jednak mniejsze zło. Kilka tygodni temu w tv leciał dokument, który szczerze polecam. Teraz poszukuję kakao Fair Trade w sklepach, namiary mile widziane. Dla chcących pogłębić temat, dokument <a href="http://www.youtube.com/watch?v=LD85fPzLUjo" target="_blank">tutaj</a>. Między innymi o dzieciach sprzedawanych do pracy na plantacji kakaowca. Napisów polskich niestety nie znalazłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zachęcam do tworzenia własnych czekoladek. Można pójść na łatwiznę, tak jak ja i stopić czekoladę, lub zrobić ją samemu. Przepisu nie podam bo robiłam wczoraj i mi nie wyszła. Jak kiedyś dopracuję recepturę to dam znać. Jak topić czekoladę pisałam <a href="http://dzielnik.blogspot.com/2012/03/reklamacje-przyjmujemy-czyli.html" target="_blank">tu</a>.<br />
Możemy skomponować własną czekoladę i znaleźć swój ulubiony smak ( spróbujcie z kuminem!). Przelewając czekoladę do foremki na lód, uzyskamy zgrabne pralinki.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-Mk8Zkr8NgvM/T4abwfcI4wI/AAAAAAAAARE/DoVbhGZ9JVw/s1600/foremka.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://2.bp.blogspot.com/-Mk8Zkr8NgvM/T4abwfcI4wI/AAAAAAAAARE/DoVbhGZ9JVw/s200/foremka.jpg" width="150" /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-yY_CzRxgAEM/T4acGUXeQZI/AAAAAAAAARU/TbXyWO3IanE/s1600/czekogora.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://3.bp.blogspot.com/-yY_CzRxgAEM/T4acGUXeQZI/AAAAAAAAARU/TbXyWO3IanE/s200/czekogora.jpg" width="150" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Fani śliwek w czekoladzie mogą zrobić własne.
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-bDR9aw9PVr4/T4acShokpKI/AAAAAAAAARc/79vKvcFeBoU/s1600/sliwkacz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://1.bp.blogspot.com/-bDR9aw9PVr4/T4acShokpKI/AAAAAAAAARc/79vKvcFeBoU/s320/sliwkacz.jpg" width="320" /></a></div>
. </div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-25827638232047317522012-04-10T00:42:00.001+02:002012-04-10T00:42:46.107+02:00Babeczki warzywne<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #ffe599;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-hlFnHd-pIeY/T4Nh_lc19II/AAAAAAAAAQk/l_w250FtXWc/s1600/Zdj%C4%99cie0448.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-hlFnHd-pIeY/T4Nh_lc19II/AAAAAAAAAQk/l_w250FtXWc/s400/Zdj%C4%99cie0448.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #ffe599; font-family: inherit;"><span style="line-height: 19px;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #ffe599; font-family: inherit;"><span style="line-height: 19px;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;"><span style="font-size: 14px; line-height: 19px;"></span></span></div>
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;">Z lenistwa/uczciwości odsyłam po kolejny przepis<a href="http://magazyn-kuchnia.pl/magazyn-kuchnia/56,123978,11464789,Babeczki_warzywne,,4.html" target="_blank"> tu</a>. </span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;">Tym razem jednak komentarz będzie obfity.</span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;">"Z mąki, masła, jajek i soli wyrabiamy zwarte ciasto..." Czyli : wysypujemy na stolnicę mąkę, wrzucamy masło i siekamy, aż będzie bardzo drobne. </span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;">Solimy, wylewamy jajo i szybko zagniatamy. Znów byłam nieufna w stosunku do przepisu a moje ignoranctwo kusiło by dosypać więcej mąki. Na szczęście oparłam się tym podszeptom i zostawiłam ciasto takie jakie było. A było okrutnie klejące. Po zmyciu połowy całości z dłoni, zawinęłam je jednak w folię spożywczą i schowałam do lodówki...</span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;"> Chowanie ciasta do lodówki NA GODZINĘ wydawało mi się poradą złośliwych ludzi, którzy potrafią zorganizować sobie czas. W efekcie chłodzenie odbywało się przez dziesięć minut, no góra piętnaście a do tego w zamrażarce, żeby mu to jakoś zrekompensować. Tym razem ciasto leżało jak Bóg przykazał. I muszę przyznać ze skruchą, że to działa. Po wyjściu z lodówki zmieniło konsystencję. Było sprężyste i przyjemne w dotyku.</span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;">Ciasta wystarczyło na zapowiadaną ilość, ale reszty wyszło zdecydowanie za dużo. Nie wiem czy miałam tak małe i niskie foremki (choć wydawały mi się przeciętne), ale zostało sporo cukinii i brokuła. Spokojnie wystarczyłaby połowa tego co jest w przepisie. Nie miałam parmezanu, więc użyłam zwykłego edamu.</span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;">Żeby babeczki łatwo wychodziły z foremek, trzeba te drugie bardzo dokładnie natłuścić olejem.</span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-_tJ8-KY5T9E/T4Ni3sXAx6I/AAAAAAAAAQ8/mRmScnrOzso/s1600/Zdj%C4%99cie0457.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://3.bp.blogspot.com/-_tJ8-KY5T9E/T4Ni3sXAx6I/AAAAAAAAAQ8/mRmScnrOzso/s320/Zdj%C4%99cie0457.jpg" width="320" /></a></div>
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;"></span></div>
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="color: #ffe599; font-family: Arial, sans-serif;">Ciasto po upieczeniu było pyszne, lekkie i och, i ach.</span><br />Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-77629172879174600142012-04-09T21:33:00.000+02:002012-04-09T21:33:44.997+02:00Muffiny cytrynowe z lukrem marcepanowym<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-kKMljVGFxS8/T4M3N3fOocI/AAAAAAAAAQE/eGkHTEqAH84/s1600/cytrynowe1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-kKMljVGFxS8/T4M3N3fOocI/AAAAAAAAAQE/eGkHTEqAH84/s400/cytrynowe1.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
To był piątek. Lidl na noc zamykał podwoje a Felek torturował opowieściami o słodkościach, których mogłabym posmakować, gdyby tylko chciało mi się za nas dwoje wybrać do sklepu. Nie chciało mi się...</div>
<div style="text-align: justify;">
Przepis na <a href="http://kulinarnespotkania.blogspot.com/2011/04/muffinki-cytrynowe.html" target="_blank">muffiny cytrynowe</a> wydał mi się podejrzany. Dlatego ilość cytryn zmniejszyłam o połowę. I tak było puszyście i cytrynowo. Druga cytryna, natomiast, odpowiada za soczystość, jak się dziś okazało.</div>
<div style="text-align: justify;">
Żeby było ciekawiej, zrobiłam lukier marcepanowy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Składniki:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
łyżka ciepłej wody</div>
<div style="text-align: justify;">
cukier puder</div>
<div style="text-align: justify;">
aromat migdałowy</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do miseczki wlewamy łyżkę ciepłej wody i kilka kropel olejku migdałowego. Cukier puder wsypujemy stopniowo, aż uzyskamy naprawdę gęstą konsystencję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-28uUcEZti9g/T4M28KrdTzI/AAAAAAAAAP8/em5mVRc4c0A/s1600/cytrynowe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://1.bp.blogspot.com/-28uUcEZti9g/T4M28KrdTzI/AAAAAAAAAP8/em5mVRc4c0A/s400/cytrynowe.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-22718407766442095772012-04-02T15:50:00.000+02:002012-04-02T15:50:29.008+02:00Rozkosze kruszenia drożdży<div style="text-align: justify;">
Przepis na <a href="http://pracowniawypiekow.blogspot.com/2011/04/bueczki-bazyliowe-z-suszonymi.html" target="_blank">bułki bazyliowe z suszonymi pomidorami i słonecznikiem</a> wzięłam od Liski. </div>
<div style="text-align: justify;">
Użyłam 475 g mąki pszennej tortowej typ 450 i mąkę pszenną graham typ 1850, bo lubię jak pieczywo jest trochę "brudne". Tę drugą mąkę można dostać na targu w sklepiku ze zdrową żywnością, w analogicznym punkcie niedaleko supersamu i w delimie. Jeśli ktoś nie ma pod ręką świeżej bazylii, może użyć suszonej. Wydaje mi się nawet, że wtedy wypiek będzie bardziej aromatyczny. Co do soli, to chyba mam w domu drogową. Po spróbowaniu pierwszej bułki okazało się, że mało jej trochę. Za późno już było na połączenie jej z ciastem, więc uformowane bułki przed pieczeniem obtaczałam w soli ziołowej. Potomnym więc radzę, by te dwie łyżeczki, o których mowa w przepisie, były z górką. Co do czasu pieczenia to każdy musi wyczuć sam. Ja, w swoim ufie, piekłam paluchy jakieś 12 minut a te pulchniejsze formy około 15.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-wXmL9ybs8mY/T3mpMcGxwqI/AAAAAAAAAPE/_7m1zGmfLm0/s1600/sklad.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-wXmL9ybs8mY/T3mpMcGxwqI/AAAAAAAAAPE/_7m1zGmfLm0/s320/sklad.jpg" width="240" /></a><a href="http://3.bp.blogspot.com/-bL9MRsf-6rA/T3ms7TR1WzI/AAAAAAAAAPs/QWVs2RYHmX0/s1600/ciasto3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://3.bp.blogspot.com/-bL9MRsf-6rA/T3ms7TR1WzI/AAAAAAAAAPs/QWVs2RYHmX0/s200/ciasto3.jpg" width="200" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-Lgdxmk_vleA/T3mp2T2zXUI/AAAAAAAAAPU/UQxaoIRUZN8/s1600/bu%C5%82ki.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="http://3.bp.blogspot.com/-Lgdxmk_vleA/T3mp2T2zXUI/AAAAAAAAAPU/UQxaoIRUZN8/s640/bu%C5%82ki.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-25281193566535140152012-03-31T22:06:00.000+02:002012-03-31T22:06:22.560+02:00Kokosowe muffiny z bananamiW tak obleśny meteorologicznie dzień wypada tylko spać. A jak już jeść, to tylko coś miękkiego i ciepłego jak kołdra. Przepis na muffiny pochodzi z książki "Muffiny. Małe, ale za to przepyszne", którą rzucili kiedyś w lidlu. Ładna, w twardej oprawie i w ogóle. Jak się pojawi znów to dam znać, bo warto.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-hwipK-8cIB0/T3dg2kekmnI/AAAAAAAAAOs/SpGGXGdovPA/s1600/Zdj%C4%99cie0288.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="http://4.bp.blogspot.com/-hwipK-8cIB0/T3dg2kekmnI/AAAAAAAAAOs/SpGGXGdovPA/s400/Zdj%C4%99cie0288.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
Składniki na 12 ( mi wyszło 16 sporych ) sztuk:<br />
75g masła<br />
250g mąki<br />
2 łyżeczki proszku do pieczenia<br />
1 łyżeczka sody oczyszczonej<br />
1/2 łyżeczki cynamonu<br />
50g wiórków kokosowych i jeszcze trochę do dekoracji<br />
2 jaja<br />
100g cukru<br />
150g jogurtu naturalnego<br />
2 banany<br />
cukier puder do posypania<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
Jak ktoś ma piekarnik z prawdziwego zdarzenia to rozgrzewa go do 190 stopni Celsjusza. Kombiwary przypominające ufo zostawiamy na razie w spokoju. Foremki na muffiny natłuszczamy masłem, albo nie. Silikonowe na razie zostawiamy w spokoju, jak ktoś ma inne niech poczyta w instrukcji. Jak już się pocieszymy, że tyle roboty nam odpadło topimy masło na małym ogniu i odstawiamy do przestudzenia. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia, sodą oczyszczoną, cynamonem, wiórkami kokosowymi. W osobnym naczyniu rozmącamy (?) jajka, dodajemy masło i mieszamy energicznie, żeby nam się nie zrobiły kluski z masła jak mi. Dodajemy cukier, jogurt i dokładnie mieszamy. Banany obrać, pociachać, rozgnieść widelcem i dodać do płynnych składników. Do nich dodajemy suche i mieszamy łyżką od niechcenia. Powstałą masę przekładamy do foremek i posypujemy wiórkami kokosowymi. Muffiny piekłam 21 minut w temperaturze 175 stopni Celsjusza. Książka każe wypieki zostawić jeszcze 5 minut w formie. Przed podaniem posypać cukrem pudrem. Dla efektu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-YSdMmtix9JI/T3dgZFMpqhI/AAAAAAAAAOk/Z4Ss-tvCJzQ/s1600/Zdj%C4%99cie0298.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="http://2.bp.blogspot.com/-YSdMmtix9JI/T3dgZFMpqhI/AAAAAAAAAOk/Z4Ss-tvCJzQ/s640/Zdj%C4%99cie0298.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W pieczeniu muffin chodzi o to, żeby w jednym naczyniu zmieszać suche składniki, w drugim mokre, a potem połączyć je aby-aby krótko mieszając łyżką. "Pamiętać należy tylko o jednym: ciasta nie wolno zbyt energicznie mieszać, a już w ogóle ubijać robotem czy mikserem, i natychmiast trzeba je upiec. W przeciwnym razie muffiny będą suche i twarde." No nic trudnego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-77982716006742818772012-03-27T20:45:00.000+02:002012-03-27T20:45:49.801+02:00PrywataUWAGA UWAGA!<br />
Amatorów ogórków zapraszam do warzywniaka na szóstce, gdzie z nieukrywanym wzruszeniem odkryłam warzywa pochodzące z Ryczywołu - mojej wsi rodzinnej w Mazowieckiem. Mama dba by roślinek nie suszyło a tata by im nóżki nie marzły wiosną a latem listki się nie pociły. Ogórki są eko a niektóre nawet bio, czyli prze. Pani Gessler zamawia ochoczo. Kupcie i Wy :)<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-lUI0XYK22AA/T3IKaq7guyI/AAAAAAAAAOc/GnQhGZ-W3zo/s1600/Zdj%C4%99cie3209.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-lUI0XYK22AA/T3IKaq7guyI/AAAAAAAAAOc/GnQhGZ-W3zo/s320/Zdj%C4%99cie3209.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
Ps. To ten warzywniak "otwarty", dalej od ul. Kusocińskiego, bliżej poczty.Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-23602307499137142982012-03-25T12:01:00.000+02:002012-03-25T12:01:59.834+02:00Reklamacje przyjmujemy, czyli marcepanowe księżyce<div style="text-align: justify;">Gdzie się człowiek spieszy, tam... mu ciastka nie wychodzą. Obiecałam przynieść na pewne towarzysko-edukacyjne spotkanie coś własnoręcznie słodkiego. Przyniosłam, ale wypiek omijałam wzrokiem z zażenowaniem. Nie ma nic smutniejszego na talerzu niż smutne ciastko. Do domu wróciłam z twardym postanowieniem poprawy. Wszystkich, którzy czują się upokorzeni wczorajszymi ciastkami zapraszam do zgłoszenia reklamacji przed Domem Zdrojowym dziś o godzinie czternastej. A ciastka robi się tak:</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Składniki (na ok. 20 małych sztuk):</div><div style="text-align: justify;">150 g masła</div><div style="text-align: justify;">150 g cukru</div><div style="text-align: justify;">1 jajo</div><div style="text-align: justify;">250 g mąki</div><div style="text-align: justify;">100 g masy marcepanowej</div><div style="text-align: justify;">biała i ciemna czekolada (74% thx lidl)</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Używam masła o zawartości tłuszczu zwierzęcego 82% i jeśli ktoś chce takiego użyć, to polecam wyciągnąć je z lodówki dużo wcześniej, żeby zdążyło zmięknąć. Ucieramy masło z cukrem na pulchną masę, mieszamy z jajem od szczęśliwej kury, zagniatamy z mąką. Ciasto powinno mieć konsystencję zdolną do jego rozwałkowania, jeśli takowej nie ma, dodajemy więcej mąki. Sposobem na złośliwe ciasto jest położenie na nie folii spożywczej. Dzięki temu nic się nie przykleja do wałka ani nie rwie. Wałkujemy więc, aż ciasto zrobi się cienkie na ok. 5 mm. Wycinamy krążki lub półkola - według księżycowych preferencji. Na jedną połówkę kładziemy kawałek ukulanego marcepana. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-AiqndeoFrcU/T27l78Dq5tI/AAAAAAAAAN8/zc6m_50F554/s1600/wtrakcie2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-AiqndeoFrcU/T27l78Dq5tI/AAAAAAAAAN8/zc6m_50F554/s320/wtrakcie2.jpg" width="240" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">I tu dygresja. Pewna miła Pani, która mimo wszystko zapragnęła ode mnie przepisu na ciastka, przyszła z zapytaniem gdzie można marcepan kupić. Na pewno w lidlu i kerfurze, ale tak naprawdę to w większości sklepów. Szukać w okolicy batonów, czekolad itp. Mój marcepan był oblany czekoladą i tu jak kto chce, można ją zdjąć i zjeść ze smakiem lub ukulać całość. </div><div style="text-align: justify;"> Na jedną połówkę nakładamy drugą i zlepiamy. Ciasto się kruszyło, więc warto mieć trochę cierpliwości.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-VaH8zlsjE_c/T27mcI6wguI/AAAAAAAAAOE/6K_SjumB_iE/s1600/wtrakcie3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-VaH8zlsjE_c/T27mcI6wguI/AAAAAAAAAOE/6K_SjumB_iE/s320/wtrakcie3.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"> Powstałe księżyce układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 10-12 min. w temp. 180 stopni Celsjusza. Rozpuszczamy białą czekoladę w kąpieli wodnej. Najlepiej do większego garnka nalać trochę wody, postawić na ogniu i włożyć do środka mniejszy z pokruszoną czekoladą w środku. Czytałam, że naczynia powinny do siebie ściśle przylegać, bo para i woda pod żadnym pozorem nie mogą się dostać do czekolady, żeby nie porobiły się grudki, ale mi parowało i wyszło gładko. Co więcej, kiedy naczynia ściśle przywierały to para spod spodu robiła dźwięki, które mnie przestraszały. Bo kąpiel wodna to tak naprawdę kąpiel parowa i mniejsze naczynie powinno zagrzać się od pary a nie wody pod spodem. No i nie polecam topić czekolady w plastiku ani szkle. Metal rulez. Roztopioną białą czekoladę nakładamy łyżką na ciastka i posypujemy drobno startą ( użyłam tarki do sera) ciemną czekoladą. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-Yz5krJFa5Yg/T27myGwwJFI/AAAAAAAAAOM/Hw841fubFkw/s1600/ciacho2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://4.bp.blogspot.com/-Yz5krJFa5Yg/T27myGwwJFI/AAAAAAAAAOM/Hw841fubFkw/s320/ciacho2.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;">I już.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://1.bp.blogspot.com/-ksNxz_KjcgY/T27prA2l2ZI/AAAAAAAAAOU/KsjYP0010N8/s1600/ciacho3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://1.bp.blogspot.com/-ksNxz_KjcgY/T27prA2l2ZI/AAAAAAAAAOU/KsjYP0010N8/s320/ciacho3.jpg" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-76262301868374845342012-02-28T20:18:00.001+01:002012-02-28T23:20:38.360+01:00Rzecz o marchewce<div style="text-align: justify;">Koniec hibernacji. Skończyło się na pomarańczowo i na pomarańczowo się zacznie. Tym razem kolorem.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><span style="color: orange;">O marchewce słów kilka...</span></div><div style="text-align: justify;">Marchewka zazieleniona to taka co rosnąc za bardzo wychynęła nad ziemię. Ta część zawiera toksyczną solaninę i należy ją odciąć. Analogiczne zjawisko zachodzi w ziemniakach. </div><div style="text-align: justify;">O marchewce warto wiedzieć też, że witamina A w niej zawarta, dzięki której jesteśmy piękni i zdrowi, rozpuszcza się w tłuszczach. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Dziś a la julienne, czyli marchewka w roli makaronu. </div><div style="text-align: justify;">Marchewkę pokroiłam w długie paski obieraczką. Jeśli ktoś takowej nie posiada, lub gardzi (jak ja jeszcze niedawno), można spróbować z tarką z odpowiednim ostrzem. Paski znalazły się w woku, ale nada się też duuża patelnia lub garnek. Do duszenia użyłam oleju rzepakowego, choć masło byłoby lepsze. No i tyle. Naczynie przykrywamy pokrywką, ustawiamy mały ogień i dusimy. Można posłodzić, posolić, jeśli ktoś pragnie. Do takiej marchewki tworzymy sosy przeróżne. Dziś zrobiłam mieszankę soczewicową.</div><div style="text-align: justify;">Czerwoną i zieloną soczewicę znajdziemy w kerfurze w okolicy fasoli, grochu i kaszy gryczanej. Tę pierwszą gotuje się bardzo szybko i jej też użyłam. Potrzymałam ją trochę dłużej na ogniu aż zrobiła się papkowata. Po odcedzeniu doprawiłam solą, odrobiną koncentratu pomidorowego i kuminem. Wrzuciłam też pestki słonecznika ( Felek: co? nie ma pestek, są ziarna, ziarna słonecznika). Prosto z torebki, choć przeczuwam, że uprażone byłyby lepsze. No cóż, czas gonił. Do tego wlałam trochę oleju sezamowego. Olej też można dostać w kerfurze. Jeśli ktoś się skusi ostrzegam, że używa się go tylko na zimno.</div><div style="text-align: justify;">Całość posypałam startym serem i ustroiłam bazylią. </div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-tUmXi3MveAU/T00j2mTsMjI/AAAAAAAAANw/f855MkIkWeA/s1600/spageti2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-tUmXi3MveAU/T00j2mTsMjI/AAAAAAAAANw/f855MkIkWeA/s320/spageti2.JPG" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div><div style="text-align: justify;">Doceń marchewkę.</div></div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-53542252917178452812011-12-12T21:11:00.001+01:002011-12-12T21:18:31.795+01:00Jak rozpoznać pomarańczę bez pestek?To jest czas na pomarańcze. O tej porze roku są najsmaczniejsze i w zasadzie jem je tylko zimą. Można je dostać cały rok, ale to tak jak z truskawkami - najlepsze są przez miesiąc, dwa w roku. Do tego ponoć są szalenie zdrowe. No i zwłaszcza teraz, jak jest tak ciemno i zimno, zjedzenie pomarańczy to trochę tak jak zjedzenie słońca, nieprawdaż? Pomarańcze bez pestek mają pępek. Te bez pępka i tańsze to owoce przemysłowe przeznaczone na sok.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-I_fsnxH_8s4/TuZfusN8LDI/AAAAAAAAANE/c1ziYg3HTJ4/s1600/pomara%25C5%2584czka.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="263" src="http://3.bp.blogspot.com/-I_fsnxH_8s4/TuZfusN8LDI/AAAAAAAAANE/c1ziYg3HTJ4/s320/pomara%25C5%2584czka.JPG" width="320" /></a></div><br />
A oto rzeczony pępek na pomarańczy.Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-16738215005361649402011-12-05T11:12:00.000+01:002011-12-05T11:12:38.933+01:00Konkurs na najlepszy przepis kuchni cieszyńskiej<div style="text-align: justify;">Zapraszam do wzięcia udziału w <a href="http://www.cieszyn.pl/?p=articlesShow&iArticle=7377" target="_blank">cieszyńskim konkursie</a>. Zgłaszać się można do 15 grudnia. Życzę dobrej zabawy przy wygibasach w kuchni.</div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-19080395803935707242011-12-03T20:51:00.000+01:002011-12-03T20:51:58.885+01:00Śląsko, kresowo, pomarańczowo<div style="text-align: justify;">Czerwona kapusta ( a przecież fioletowa !), po śląsku "modra". Jestem pewna, że gdyby kiedyś ludzie postanowili przestać jeść, hodowaliby ją choćby po to by na nią patrzeć. No przynajmniej ja.</div><div style="text-align: justify;">Felek kupił jakiś czas temu opasłą książkę kucharską pt. "Kuchnia polska. Tylko sprawdzone przepisy" autorstwa Marzeny Wasilewskiej ( za jedyne 10 zł, w kerfurze). I tam znalazłam przepis na kapustę czerwoną w mojej, jak się okazało, najulubieńszej wersji. Mam nadzieję, że nie pogwałcę praw autorskich pani Marzeny. Jeśli ktoś się na tym zna, niech mnie pouczy.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">"Czerwona kapusta o korzennej nucie</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">1 mała lub pół dużej główki czerwonej kapusty (700-800g)</div><div style="text-align: justify;">1 średnia cebula</div><div style="text-align: justify;">3 łyżki masła</div><div style="text-align: justify;">200 ml czerwonego (najlepiej półsłodkiego) wina</div><div style="text-align: justify;">5 ziaren ziela angielskiego</div><div style="text-align: justify;">5 goździków</div><div style="text-align: justify;">pół małej laski cynamonu lub ćwierć łyżeczki mielonego</div><div style="text-align: justify;">sól, cukier, </div><div style="text-align: justify;">sok z cytryny lub ocet z czerwonego wina</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Z kapusty usunąć uschnięte liście i drobno poszatkować. Posiekaną cebulę zeszklić na maśle, dodać kapustę i 5 minut podsmażać, uważając na to, by się nie przypaliła. Wlać wino, dodać przyprawy i dusić około 45 minut. W razie gdyby brakowało płynu, wlewać 1-2 łyżki wody. Na koniec przyprawić solą, cukrem oraz sokiem z cytryny lub octem."</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-7NjcV3h7Y8I/TtptuQ-Dr_I/AAAAAAAAAM0/fbIQKF3pDr8/s1600/kapusta.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-7NjcV3h7Y8I/TtptuQ-Dr_I/AAAAAAAAAM0/fbIQKF3pDr8/s320/kapusta.JPG" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Nie da się ukryć, że kapusta po takiej obróbce traci swoje walory estetyczne, ale za to jak smakuje...</div><div style="text-align: justify;">Tym razem do kapusty zrobiłam danie kuchni kresowej - hreczniaki. Pierwszy raz je zjadłam w bufecie wydziału psychologii UW na ul.Stawki. Brzmiało to jak nic co jadłam do tej pory a było tak dobre, że przełamując wrodzone zdziczenie spytałam " ale co to?" I tak odkryłam kolejne wcielenie mojej ulubionej kaszy gryczanej. Korzystam z <a href="http://przepisy.net/hreczniaki-1/" target="_blank">przepisu</a>, który znalazłam w internecie. Nie przepuszczam sera i kaszy przez maszynkę, bo jej nie mam, ale jakbym miała to też bym tego nie robiła, bo taka konsystencja i faktura po ugnieceniu przez widelec wydaje mi się milsza. Kotletów nie obtaczam w bułce tartej. Mają tendencję do rozpadania się, dlatego trzeba je wrzucać na dość rozgrzaną patelnię. Pewnie są na to jakieś dodatkowe sposoby, ale to rozpadanie wydaje mi się nawet jakoś yyyy ...urocze.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://3.bp.blogspot.com/-xpNPBcNDkcE/TtpyLBnk26I/AAAAAAAAAM8/bJ5LKut8ZSo/s1600/hreczniaki.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://3.bp.blogspot.com/-xpNPBcNDkcE/TtpyLBnk26I/AAAAAAAAAM8/bJ5LKut8ZSo/s320/hreczniaki.JPG" width="240" /></a></div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">I na koniec coś co podbiło moje serce, i powinno się znaleźć obok kapusty na talerzu, bo się z nią komponuje idealnie i dlatego, że zaczął się sezon na pomarańcze. Nie znalazło się bo okazuje się, że w pewnych porach dnia, roku i samopoczucia trzy minuty do sklepu to jest ciągle za dużo. Przepis ze wspomnianej wyżej książki kucharskiej.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">"Sos chrzanowo-pomarańczowy</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">200 ml śmietany kremówki</div><div style="text-align: justify;">4 łyżki chrzanu, świeżo startego lub ze słoika</div><div style="text-align: justify;">sok z połowy cytryny</div><div style="text-align: justify;">2 łyżki soku z pomarańczy</div><div style="text-align: justify;">skórka starta z 1 pomarańczy</div><div style="text-align: justify;">sól, cukier</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;">Pomarańczę sparzyć wrzątkiem i na drobnej tarce zetrzeć skórkę. Połączyć ją z chrzanem, sokiem z cytryny oraz pomarańczy i ubitą śmietaną kremówką. Doprawić do smaku solą i cukrem, i podawać do ryb na zimno, zwłaszcza wędzonych."</div><div style="text-align: justify;">Nie próbowałam z rybami, zwłaszcza wędzonymi. Za to z powyższą kapustą i plackami ziemniaczanymi - wyśmienite. Jak poczynię zdjęcia to pokażę.</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div><div style="text-align: justify;"><br />
</div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-55627368119613287512011-12-03T18:51:00.000+01:002011-12-03T18:51:19.021+01:00Zupa brukselkowa<span class="Apple-style-span" style="color: #f1c232;">Bo bywa tak, że się nie chce. A wtedy od śmierci głodowej albo przedawkowania tostów z miodem ratuje Felek. W tym odcinku ratuje zupą brukselkową smaczną i zdrową. Cytuję :</span><br />
<br />
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">"Zupa brukselkowa</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;">brukselki – z 10 sztuk ( przekrojone w pół)</div><div style="margin-bottom: 0cm;">ziemniaki, sztuk 3, bo się okazały bycze w rozmiarze</div><div style="margin-bottom: 0cm;">marchewka-2</div><div style="margin-bottom: 0cm;">seler - ćwiartka</div><div style="margin-bottom: 0cm;">por z 15 cm</div><div style="margin-bottom: 0cm;">pietruszka -1</div><div style="margin-bottom: 0cm;">śmietana 30%</div><div style="margin-bottom: 0cm;">woda z kranu z 2 litry</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;">przyprawy:</div><div style="margin-bottom: 0cm;">pieprz</div><div style="margin-bottom: 0cm;">sól</div><div style="margin-bottom: 0cm;">majeranku i tymianku szczypta</div><div style="margin-bottom: 0cm;">parę kulek ziela angielskiego</div><div style="margin-bottom: 0cm;">liści laurowych kilka</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;">dodatki:</div><div style="margin-bottom: 0cm;">zielona pietruszka pociachana na wierch</div><div style="margin-bottom: 0cm;">kruche żytnie talarki z kminkiem i koprem w pół utopione.</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;">Całemu procesowi trzeba poświęcić 30 min (przygotowanie i gotowanie)</div><div style="margin-bottom: 0cm;">Brukselki pozbawiłem twardych końcówek, przeciąłem na pół, bo całe mogłyby się nie zmieścić w gardle Leny. <span class="Apple-style-span" style="color: #f1c232;">[ HA HA HA ] </span>Reszta warzyw przygotowana została według sztuki konwencjonalnej. </div><div style="margin-bottom: 0cm;">Najpierw do wody poleciała włoszczyzna, 5 minut potem ziemniaki i brukselki, przyprawy. Śmietana finiszowała ( wcześniej osobno wymieszana z wywarem w kubku) Przy podaniu jeszcze chlast zieloną pietruszką na wierch i dup talarkami żytnimi i można mlaskać robiąc wytrzeszcz. "</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-4JpxzmmpnUo/TtpgWjaGRAI/AAAAAAAAAMs/LWwgR9J7t2k/s1600/zupabrukselkowa.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="http://2.bp.blogspot.com/-4JpxzmmpnUo/TtpgWjaGRAI/AAAAAAAAAMs/LWwgR9J7t2k/s320/zupabrukselkowa.JPG" width="240" /></a></div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><span class="Apple-style-span" style="color: #f1c232;">Zupa wyszła, że ho ho. A Felek zaczął wstydzić się swoich kostek. Rosołowych. </span></div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-5995341590332081389.post-82899509445161574722011-11-28T12:31:00.000+01:002011-11-28T12:31:31.340+01:00Mesydż od Felka<div style="margin-bottom: 0cm;">"Kotlety z kapusto</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;">kapusta czerwona, dobrze pociachana</div><div style="margin-bottom: 0cm;">twaróg, czy tam ser biały</div><div style="margin-bottom: 0cm;">cebula</div><div style="margin-bottom: 0cm;">czosnek</div><div style="margin-bottom: 0cm;">olej w wielkości średniego łyka</div><div style="margin-bottom: 0cm;">jajców ze dwa</div><div style="margin-bottom: 0cm;">buła tarta</div><div style="margin-bottom: 0cm;">sól</div><div style="margin-bottom: 0cm;">pieprz</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div style="margin-bottom: 0cm;">wymieszać, uformować kotlety, pokulać w bułce tartej, wciepać na olej, smażyć na średnim ogniu</div><div style="margin-bottom: 0cm;">podać z ziemniakami polanymi sosem z pociachanej kalarepy, bazylii wymamlanej z popieprzono śmietano, dodać brokuły na parze ztegowane i ogóra kiszeńca koniecznie. Zjeść.</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-6TVwa3jIbbg/TtNuAqu38sI/AAAAAAAAAMU/g2daDnLSIKY/s1600/fel1.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://2.bp.blogspot.com/-6TVwa3jIbbg/TtNuAqu38sI/AAAAAAAAAMU/g2daDnLSIKY/s320/fel1.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://2.bp.blogspot.com/-3EpNmk_yGcU/TtNuI63JF2I/AAAAAAAAAMc/ma5dP0eTcV8/s1600/felkadr.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="290" src="http://2.bp.blogspot.com/-3EpNmk_yGcU/TtNuI63JF2I/AAAAAAAAAMc/ma5dP0eTcV8/s320/felkadr.JPG" width="320" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://4.bp.blogspot.com/-8u4We1iguQA/TtNuPQBjPoI/AAAAAAAAAMk/RYRujUnbRG4/s1600/fel3.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://4.bp.blogspot.com/-8u4We1iguQA/TtNuPQBjPoI/AAAAAAAAAMk/RYRujUnbRG4/s320/fel3.JPG" width="320" /></a>"</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">Od siebie dodam, że kotlety znikły w try miga.</div><div style="margin-bottom: 0cm;"><br />
</div>Lenahttp://www.blogger.com/profile/00649789892021255313noreply@blogger.com2